[...] Julia pociągnęła mnie delikatnie za rękę. Spojrzałam na nią łagodnie. Nadal miała na sobie płaszcz tamtego chłopaka, a on nadal stał w deszczu i patrzył za nami. Uśmiechnęłam się delikatnie i puściłam Julię. Mała podbiegła do Mike' a.
- Pójdzie pan z nami na czekoladę? - spytała słodko i zatrzepotała rzęsami. Urocza manipulatorka.
- A co na to mama? -zapytał, spoglądając na mnie. Skinęłam głową.
- Tuż za rogiem znajduje się niewielka kawiarenka. Gorące czekolady są tam wyśmienite - odparłam, uśmiechając się nieznacznie. - Jesteśmy Ci coś winne za płaszcz.
- Nie trzeba... Ale chętnie się z Wami wybiorę - powiedział w końcu. Julia chwyciła go za rękę, pełna ufności. Michael rzucił jej łagodne, wesołe spojrzenie. Dziewczynka zaprowadziła nas do kawiarenki, śpiewając cały czas. Zawsze miała piękny, mocny głos. Marzyłam, aby w przyszłości została wokalistką. Bardzo tego chciała. W czasie drogi obserwowałam chłopaka. Postawny, o kruczoczarnych włosach, tajemniczym spojrzeniu i wąskich, uśmiechniętych ustach. Zastanawiałam się, kim jest. Gdy w końcu dotarłyśmy do kawiarenki, Julia posadziła nas przy swoim ulubionym stoliku, przy oknie. Zostawiłam ją na chwilę z Michaelem, zamawiając trzy gorące czekolady z bitą śmietaną. Postawiłam przed nimi kubki i usiadłam obok rozweselonej Julii.
- Uważaj, aby nie spadło z łyżeczki - upomniałam córkę czule. Tylko przy niej miękło mi serce. - Kim jesteś, Mike? Co robisz w Angel City? - skierowałam się do chłopaka.
(Michael?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz