piątek, 8 marca 2013

Od Iny C.D Arran'a


 [...] Moja twarz zrobiła się nagle smutna. Arran był trochę zaskoczony. Bez słowa przestrzeliłam mu ramię, starannie mijając aortę, tętnicę i organy. Zatoczył się do tyłu i zachwiał, ale nie upadł. Wpatrywał się w swoją krew, obficie płynącą po całym jego ciele. Przysunęłam się cicho, wyciągnęłam z torby apteczkę pierwszej pomocy i za pomocą skalpela i szczypcy wyciągnęłam kulę z mięśnia Arran' a. Cały czas milczał, nie zdradzając bólu. Oboje zostaliśmy wyszkoleni na zwierzęta, drapieżców, którzy nie czują bólu, słabości, nie okazują jej przed przeciwnikami.
 - Tamta noc była pomyłką. Była... Dziwna - stwierdziłam niepewnie. - Arran, żadne z nas nie chciało się kochać, ale mimo to... Nie wiem, w każdym bądź razie, zapomnijmy o tym. Wiesz dobrze, że ta rana nic Ci nie zrobi, tylko poboli. Cholernie poboli - powiedziałam, choć Arran doskonale to wiedział. Po prostu czułam się fatalnie tamtego wieczora. Pogłaskałam go po policzku. - Już dobrze, opatrzyłam.
 Zauważyłam, że prawie się uśmiechnęłam. Wstałam cicho , poważniejąc, i posłałam mu swoje naturalne, nieśmiałe spojrzenie, choć dobrze wiedział jaka jestem.
 (Arran?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz