niedziela, 10 marca 2013
Od Iny
Spacerowałam z Julią po plaży. Nieuchronnie zbliżaliśmy się do mariny, co obie przyjęłyśmy z zadowoleniem. Marina, port jachtowy, był naszym ulubionym miejscem w Angel City. Trzymając za rękę Julię, skierowałam się na keję. Zatrzymał nas bosman.
- Ej! Czego tu? Nie wolno z dzieckiem, bez przepustki! - rzucił. Wyglądał jak typowy pijak: gruby, wiecznie czerwony i niezadowolony na twarzy. Uśmiechnęłam się uroczo.
- Och, pani bosmanie, chciałyśmy pospacerować po waszej kei - zaśmiałam się. Bosmanowi się odbiło; chyba w rzeczywistości był pijany.
- Przepustka, inaczej nie wpuszczę.
- Ależ...
- Przepustka - wycedził. Niespodziewanie, ktoś położył dłonie na moich ramionach. Zacisnęłam rękę na sztylecie, ale usłyszałam znajomy głos:
- Te cudowne panie są ze mną - oznajmił Michael. Bosman rozpromienił się na widok Mike' a i skinął ochoczo głową. Chłopak zaprowadził nas szybko na sam koniec pomostu.
- Dziękuję - powiedziałam.
- Mike! - zaszczebiotała Julia i przytuliła go. Chłopak pogładził ją po głowie.
- Witaj, księżniczko.
- Który to Twój jacht? - spytała rozemocjonowana Julia.
(Michael?)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz