-Nieco ponad dwa tygodnie.
-Z jakiego powodu?
-A czy trzeba mieć jakiś powód?-spytałam podejrzliwie.
-Większość jakiś ma-odpowiedział szczerze.
Zawahałam się, jednak postanowiłam mu zaufać. W końcu mnie uratował.
-Uciekłam z domu. A tak duże miasto... Miałam nadzieję, że tutaj trudno im będzie mnie znaleźć.
Obracałam szklankę w ręce. Nie miałam ochoty na alkohol, więc napój był nietknięty. Chłopak to zauważył, ale nie skomentował.
-A ty? Z jakiego powodu tu jesteś?
<Nicholas?>
-Z jakiego powodu?
-A czy trzeba mieć jakiś powód?-spytałam podejrzliwie.
-Większość jakiś ma-odpowiedział szczerze.
Zawahałam się, jednak postanowiłam mu zaufać. W końcu mnie uratował.
-Uciekłam z domu. A tak duże miasto... Miałam nadzieję, że tutaj trudno im będzie mnie znaleźć.
Obracałam szklankę w ręce. Nie miałam ochoty na alkohol, więc napój był nietknięty. Chłopak to zauważył, ale nie skomentował.
-A ty? Z jakiego powodu tu jesteś?
<Nicholas?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz