[...]
- Nicholas Lincoln - powiedziałem z uśmiechem. Moja krew już buzowała.
- Lincoln? - zmarszczyła czoło.
- Zbieżność osób i nazwisk przypadkowa - mruknąłem, nieco ponuro. Dziewczyna to zauważyła.
- Co jest, Nicholas?
- Twój ojciec jest dilerem. Miałem od niego towar, a nie wspominam miło. Ale to nieważne, prawda? Dasz się wyciągnąć na parkiet? Z pracy?
(Victoria?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz